Telefon  +48 602 601 166

Email  Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

mask

WYSOKI SĄDZIE! MÓJ MĄŻ PIJE!

Spożywanie ALKOHOLU w umiarkowanych ilościach, w naszym wyrozumiałym pod tym względem społeczeństwie, nie może być uznane przez Wysoki Sąd za główną i wyłączną  przyczynę przy ustalaniu winy za rozkład pożycia małżeńskiego.

Niekiedy osoba zgłaszająca wniosek o uznanie jej współmałżonka za wyłącznie winnego za rozkład pożycia małżeńskiego dlatego, że PIJE,  też "nie wylewa za kołnierz". No, może trochę mniej.

Problem zasługujący na uwagę Wysokiego Sądu jest wtedy, gdy małżonek pije w NADMIARZE.
Upija się do nieprzytomności.  Wszystko jedno, czy jest biedny, czy niezwykle bogaty.

 
Ale tu też powstaje kolejny dylemat.

Gdy małżonek bez powodu upija się do nieprzytomności, pije byle gdzie i pada byle gdzie, to można i należy przyjąć, że cierpi on na CHOROBĘ alkoholową!

A przecież choroba drugiego małżonka nie może być powodem  do uznania jej jako wyłącznej winy za rozkład pożycia małżeńskiego. Człowieka chorego należy leczyć.  A do tego zobowiązany jest w pierwszej kolejności małżonek!

I tu często osobom wnoszącym pozew z wnioskiem o uznanie pozwanego za wyłącznie winnego rozkładu pożycia małżeńskiego z powodu ALKOHOLIZMU, jako wyłącznej przyczyny, zadają sobie  pytania:

Dlaczego nie dokumentowałam moich starań i walki z jego chorobą?
Dlaczego nie szukałam pomocy instytucji walczących z alkoholizmem?
Dlaczego w okresie małżeństwa i picia na umór przez współmałżonka,
nie dążyłam do leczenie alkoholika?
Chorego!!!

Jeżeli alkoholizm ma być wyłączną podstawą uznania winy za rozkład współżycia małżeńskiego, trzeba być do tego przygotowanym i mieć między innymi osobiste "zasługi" w walce z alkoholizmem współmałżonka.  Nie z nim, ale z jego chorobą!

Udokumentowane.

 

NASZE SPRAWY

Mąż był miły, kochany, troskliwy. Ale pił!

Zawodowy kierowca. Po wyjściu z domu do pracy, już w okolicy domu kupował buteleczkę 100 gramową alkoholu. W najbliższej bramie wypijał połówkę. Drugą połowę zostawiał "na zaś".
Potem zawodowo jeździł samochodem 8 godzin dziennie, a niekiedy dłużej. W czasie którejś z kolei przerwy wypijał drugą połówkę.

Policja nigdy nie stwierdziła, by znajdował się stanie choćby wskazującym na spożycie alkoholu!

Po pracy dorabiał. Sowicie. Miał zawsze przy sobie gotówkę. Po drodze do domu kupował więc większą ilość najtańszej wódki i dużo piwa. Wieczorem pił alkohol i "zagryzał" piwem.

Żona i detektywi znajdowali go w różnych miejscach znanych i nieznanych. W ogródku. W lesie pozostawionego przez psa po spacerze. W pokoju na górze leżącego prawie nieprzytomnego. W piwnicy domu. W krzakach na  posesji sąsiada. Itd. itd.

 

Żona złożyła pozew o rozwód i wniosła o uznanie go wyłącznie winnym za rozkład pożycia małżeńskiego. Powodem alkoholizm pozwanego.

Nie bił jej. Nie znęcał się nad nią fizycznie. Był pijakiem. Alkoholikiem.

Przed wysokim Sądem pozwany przyznał się, że nadużywał alkoholu. Był jednak spokojny, miły, uprzejmy, spolegliwy.

Wysoki Sąd I instancji uznał, że choroba alkoholowa nie może być podstawą do uznania za wyłączną winę rozkładu pożycia małżeńskiego.

 

Wniesiono apelację do II instancji.

Powódka miała prawo złożyć jeszcze dowody wyłącznie w postaci dokumentów. Miała takie.

Znalazła historię leczenia swojego męża. Zgłaszanie do instytucji walczących z tą patologią. Udokumentowane próby leczenia w ośrodka i ucieczek z tych ośrodków. Doprowadzania go do zakładu  i kolejne z niego ucieczki. Itd. itd.

On niektórych już nie pamiętał. Niektórym zaprzeczał. Dokumenty jednak mówiły co innego.

Sąd Apelacyjny II instancji przychylił się do jej wniosku.

Ostatecznie uznał go wyłącznie winnym za rozkład pożycia małżeńskiego.

Miłego, spolegliwego, uczynnego, dobrze wychowanego, nie znęcającego się nad rodziną.

Pijaka. Unikającego leczenia.